Rozstania i powroty, czyli… każdy kiedyś dokądś wraca.

Jutro pierwszy dzień szkoły… i tu nie mam żadnych wątpliwości, dokąd Wy wracacie. Nie wiem, czy ten powrót będziecie celebrować, w każdym razie ja
z mojego bardzo się cieszę. Wracam do pisania bloga. I nie dlatego, że nie mam nic lepszego do roboty… wręcz przeciwnie! Mam tyle, że nie wiem, o czym pisać wpierw, ale ukazała się piąta część „Tajemnicy starego witraża. W spirali zła” i nie chciałabym, żebyście ją przegapili. Tych, którzy polubili Martę i jej przyjaciół, emocje i niekiedy strach, zachęcam do sięgnięcia po książkę i gwarantuję… nie zawiedziecie się.
Zastanawia Was zdjęcie do tego posta? I słusznie! Tam teraz pracuję. Znaczy… nie straszę na zamku (jeszcze nie), choć obok czasami mi się zdarza, a już na pewno straszę na temat tego konkretnego miejsca. O straszeniu i mojej nowej pracy napiszę później. Póki co… chciałam Was po tym rozstaniu powitać, Was, którzy mimo wszystko mnie nie zapomnieli i Was, którzy jeszcze mnie nie znacie.
Życzę Wam miłego roku szkolnego… ha, ha (tylko się nie wściekajcie, bo w szkole może być naprawdę fajnie), życzę Wam nowych przyjaźni, mądrych nauczycieli i żebyście do miejsca, gdzie pracuję, trafiali wyłącznie jako najzdolniejsi uczniowie, choć może nieco zakręceni. Zaciekawiłam? No, myślę! Do zobaczenia (poczytania) już wkrótce.